Tajemniczy Ogród.

Już gdy się wchodzi towarzystwa dotrzymuje nam gęsta mgła , która unosi się aż do nadgarstków koni i porusza się stale za istotą , co sprawia ładne wzrokowe "wydarzenie".Później mijamy bramę , wielką i bardzo elegancką , jednakże jest ona z gałązek cierniowych dziwnie posplatanych w nieładzie.Wszystko wokół jest szare , ale gdy znajdzie się wreszcie to czego się szuka czyli samo serce 'legowiska' , nie pominę jeszcze tego że trzeba przejść labirynt próby.W sercu znajduje się piękny , bajeczny ogród , który niemal cały wyczarował ogier , który tu mieszka - Lucyfer .

Zgnaszowała się lekko, idąc między jakimiś haszczami. Usmiechnęła się pod nosem. Tak, chciała zoabczyć, co Lucyfer tutaj sobie wyczarował Parsknęła, biegnał szybkim, lecz elastycznym kłusem przecinając mgłę. :3

Wkłusował i zmrużył oczy chcąc dostrzec coś w oddali ,3.

występował <3

Wstępował sztywno, wyostrzając wzrok jak może, choć i tak z zamkniętymi oczami trafiłby bez trudu tam gdzie trzeba.Tak też się stało, znalazł się u stóp wielkiej, kryształowej szklarni, była szkarłatna, jak na arystokratę przystało.Można było dostrzec na gładkiej powierzchni tej zacnej budowli jakby wyryte cieniuteńko kwiaty, melancholijne, dodające temu miejscu uroku.Wstępował do środka, a odgłos kopyt rozniósł się echem po pomieszczeniach.Cały czas, śledziło go jego odbicie, tak zdumiewająco tam było.Przeszedł teraz w jeden z najciemniejszych korytarzy w szklarni.Przejechał chrapami po ścianie, gładko.Po czym zaraz rozkwitły w pewnych miejscach złote żonkile, które świeciły oślepiającym blaskiem.Ah..ile każdy koń dałby za taki widok.Podstępował pewnie, ale nieco sztywno do poidła, które znajdowało się w jednym z kątów, również było z kryształu, ale nie było na nim żadnej ryski i też nie było takiej możliwości.Zaczarowany pałac.Zanurzył chrapy w trunku, była to ambrozja, prawdziwy nektar bogów..czy on jako istny diabeł z piekła rodem powinien pić taki napój?Owszem, wykradziony smakuje najlepiej.Wynurzył chrapy z cieczy po których spływały jeszcze pojedyncze krople.Podrzucił łbem, podrywając tym samym przednie kończyny ku górze i odwracając się na 'zadzie' ,przysunął się nieco do łoża, które było koloru takiego jak wszystko inne, padł na miękkie posłanie by zaraz oddać się rozmyśleniom.

Znużony tym wszystkim, zasnął w swym zaczarowanym, tajemniczym ogrodzie..

Obudził się, nie ukrywając iż wyspał się wyśmienicie.Przeturlał się na drugi bok i parsknął cichutko, zarzucił łbem.Zsunął się z łoża i wyszedł, w poszukiwaniu kogos do rozmowy

Wstepował i wparował gdzieś w labirynt ;d

Weszła, rozglądając się. Wiedziała, że tu znajdzie Lucyfera. Oj, będzie musiał się jej tłumaczyć. Dobrze, że miała odpowiednie źródła i znajomości, by wiedzieć co dzieje się w dolinie. Parsknęła, dostrzegając w oddali gniadosza.

Nie oglądał się za siebie, patrzył do przodu, między mgłę, która go śledziła.Szedł labiryntem gdy nagle stanął przed żywopłotem, był on bramą
- Te duiende-Powiedział i teraz oglądnął się za siebie, lecz był już przy końcu labiryntu.Żywopłot, rozpostarł się na dwie cześci a ogier przemknął do szkarłatnego pałacu.

Ruszyła za nim, bo co innego miała robić. Patrzyła z podziwem na labirynt, cóż, gdyby nie szła kilka kroków za Lucem pewnie dawno by się zgubiła. Poruszała się bezszeletnie, tak że ten raczej jej nie słyszął. Spojrzała na pałac. Uśmiechnęła się pod nosem. Moze nie jej klimaty, ale całkiem, całkiem Parsknęła głośno, aby powiadomić go o swojej obecności.

Skierował uszy do tyłu i spojrzał na kasztantkeę
-Proszę, proszę -Rozprostował się i ustawił równo wszystkie nogi.

Uśmiechnęła się cynicznie.
- Witam, witam, doszły mnie słuchy że otsatnio nieźle się zabawiasz z jakąś, pf, klaczą. - uśmiechnęła się ironicznie od razu przechodząc do rzeczy, cóż, najlepiej walić prosto z mostu

Lollipop napisał:

- Witam, witam, doszły mnie słuchy że otsatnio nieźle się zabawiasz z jakąś, pf, klaczą.

A z kim miał się zabawiać?

Sorry za off'a, musiałam xP.

Spojrzał na Lollipop
-Możliwe ;d

- Nie podoba mi się to. - rzuciła słucho, mierząc go spojrzeniem.

/nie chciałam używać przymiotników takich jak dupodajna, no ale nieważne.

/każdy popełnia błędy.

/ale Loll ty nic nie wieszz..bynajmniej na razie ale cóż../
zarzucił łbem
-dużo jest rzeczy, przygód wspomnień, których nie lubimy, mówiłem na początku naszego związku, że niczego nie obiecuję.-zmrużył oczy i fuknął cicho.

/ wiem ._____.'

- Ta. - prychnęła. - Myślałam, że Ci zależy. I że moja miłość Ci wystarcza, a klacze które dają się przelecieć od razu po tym, jak je poznajesz nie są dla Ciebie.
Spojrzała na niego, nie mogąc powstrzymać emocji. Zmróżyła oczy, chcąc powstrzymać się od ukazywania jakichkolwiek emocji, lecz było to trudne i nie wychodziło jej do końca. No cóż, postanowiła być jednak twarda.

-Lollipop, ja nie kocham..-Mruknął i podszedł do niej, przejechał chrapami po jej ganaszu.-jesteś jedyna, tak..dlatego jesteś moja klaczą.jesteś wyjątkowa, ale czy ci się to podoba czy nie, ja jestem ogierem z trójki..

- Ale godność chyba masz, prawda? - mruknęła, uśmiechając się nico cynicznie. Położyła uszy.

-jeszcze się nad tym zastanawiasz?Ta rozmowa do niczego nie prowadzi, droga wolna-Mruknął i odwrócił się od klaczy, stawiając kopyta na gładkiej, szkarłatnej posadzce.odwrócił łeb w bok, zerkając na nią.

Stała w bezruchu, zastanawiając się nad jego słowami. Tak po prostu chciałto zakończyć? Ona tego nie chciała, ale widocznie on tak. Nie mogąc w to uwierzyć nie ruszałą się przez kilka chwil, odpływając myślami gdzieś daleko.

Strzelił z ogona i uśmiechnął się kątem pyska,coś ukłuło go w serce.Lecz żadna klacz nie zmieni jego charakteru, jeśli takie akcje miały by byc co chwile, wolał juz to zakończyć, szybsze rozstanie mniej będzie bolało.A nóż powiedzie jej się lepiej.Parsknął w ziemię i wszedł wgłąb pałacu.