Łąka.

Cóż.. po kim miał tą twórczość można na pewno odgadnąć.. <3
Po 3 minutach na jego głowie widniał zielony wieniec z liści który pasował do jego maści

Ogier podszedł do gałązki z małymi zielonymi listkami i zerwał ją. trzymał ją w pysku tak samo zerwał kilka gałązek baziowych z pobliskiej wierzby a po chwili wygalopował z wieńcem i gałązkami

Łąka dzisiejszego dnia rzucała urok na każdego kto tutaj wejdzie.Słońce świeciło na trawę,kwiaty wiosenne zaczęły kwitnąć i już było słychać ćwierkanie ptaków .

Ogier wszedł powoli poparskując,po chwili zerwał się do swobodnego i dzikiego galopu przy czym zrobił kilka baranków i stanął na końcu dość wysokiego dęba.
Wybił się przy tym w powietrze i snów z hukiem stanął na trawie..
W kilka minut po tym lekki wiosenny wiatr zaczął wiać od strony lasu,przez co cały zapach leśny przywiał z wiatrem ..Ogier wziął głęboki wdech nasycając się zapachem powietrza i po chwili z głośnym hukiem je wypuścił.
-Cudowny dzień.. - wymruczał do siebie,no cóż nie miał z kim porozmawiać normalnie.. Z kimś kto by chciał...
Posmutniał trochę ,lecz postanowił się nie przejmować samotnością,ale to nie dawało mu spokoju...
Po chwili wykłusował ze zwieszonym łbem..

Jednak z braku jakiegokolwiek zadania został tutaj. xP

Wkłusowała. Skinęła do konia łbem i stanęła niedaleko

Skinął jej łbem przyglądając się bacznie.. po chwili zniknął gdzieś...

Wykłusowała oO

Ponownie wkłusowała, rozejrzała się

Wstępowała spokojnie, łeb trzymając tuż przy ziemi. Sama nie miała pojęcia, dlaczego szła tak, a nie inaczej. Dostrzegłszy klacz skinęła jej łbem w geście powitania, po czym zarżała cicho. Zrobiła kilka śmiałych, ale ostrożnych kroków w jej stronę.

Skinęła klaczy łbem. Poruszyła uchem i powoli ruszyła w jej stronę, co jakiś czas się zatrzymując

Uśmiechnęła się kątem chrap, prawie niezauważalnie.
- Nuit, Czwórka - mruknęła, przyglądając się klaczy.

Tessia. Czwórka - odparła stając.

Kopytem przeciągnęła po ziemi. Spojrzała na Nuit

Zaczęła sobie galopować po łące oO

A po chwili wybiegła

Gdzieś z oddali dobiegł dźwięk helikoptera, a potem bliżej nieokreślony dziewczęcy pisk. A nawet jakaś dziewczynka poszybowała w powietrzu - NIE!, wróć, to nie dziewczynka, tylko nieobliczalny, szalony Archibald!
Taka rada - nigdy nie skacz ze spadochronu bez przeszkolenia. Archie rozpaczliwie ciągnął za wszystkie sznureczki, aż udało mu się otworzyć spadochron. Wylądował tryumfalnie na ziemi i z wrażenia niemal nie zemdlał.

Wpadł w panikę, gdy z nieznanej przyczyny zaczął się przemieszczać z ogromną prędkością. Cóż, może ktoś inteligentny wpadłby na pomysł odczepienia spadochronu, ale czy Archie kiedykolwiek był inteligentny?

Na szczęście Archie jako tako widział co nieco. Próbował więc wspiąć się jakoś po materiale na grzbiet klaczy, przemawiając przy tym łagodnie i uspokajająco - choć nie mógł opanować drżenia głosu.
- Spokojnie, mała-aaaa! - wrzasnął, gdy walnął o jakąś gałąź. - Uchm.

Stracił przytomność xP

<zgonili mnie, baj xp>

Wtruchtała. Spojrzała na 'piękną' scenkę. W pewnym momencie spostrzegła że ludź, który leży to Arczi. Uśmiechnęła się szeroko i podeszła do ludzia.
- Uuu... Arczi śpi... Ależ on słodziutko wygląda. - dmuchnęła ludkowi i emo grzywkę ciepłym powietrzem <3

Przybyła o_O