Dzika Dżungla.

Zaśmiała się cicho, po czym zganaszowała i wybiegła sprężyście.

{ U mnie leje jak z cebra xD }

Wstępował, rozwarł chrapy wciągając jak najwięcej świeżego powietrza..tego powietrza..

Weszła powoli, rozglądając się. Wiedziała, że łąka jest miejsem pasującym do żywiołu ziemi. Przebrnęła przez kilka krzaków no i go dostrzegła *,* Parsknęła cicho, z początku nie będą w stanie się ruszyć, strasznie tęskniła. Po chwili zerwałą się galopem w jego kierunku *,*

Poderwał się do góry i strzelił baranka, odwrócił się prędko i spojrzał na przybyłą kasztankę.Na jego chrapach pojawił się bystry, zadziorny uśmieszek

Weszła, wolnym krokiem rozglądając się. Przeżuła z wolna powietrze i westchnęła. Znów żywej duszy.. Zarzuciła łbem, by po chwili poderwać się do galopu.

Zgnaszonawała się i zatrzymała przy Lucyferze, przykładając chrapy do jego gnasza.
- Luc. .___. - powiedziała cicho, spoglądając w jego oczy.

Zatrzymała się gwałtownie cudem unikając poślizgnięcia się. Czy jej się wydawało czy słyszała jakiś głos? Rozejrzała się bacznie wkoło, mrużąc przy tym oczy.

Pokręciła łbem.
-Szalejesz. - powiedziała sama do siebie po czym wyszła znudzona.

- hm...?- przytknął chrapy do jej szyji i skubnął ją tam.

- Myslałam, że odszedłeś. Dobrze, że jesteś. - szepnęła i pocałowała go w gnasz. <3

-Jeśli by tak było, pożegnał bym się przecież.-mruknął i skubnął ją za uszkiem.
- Cały czas w mysli miałem tylko tego ogiera, który się do ciebie przystawiał i nadal to robi-Skulił uszy na samą myśl, Lollipop jest tylko jego.Jego własna, o tak...kochał ją?Nie wykluczone.

Schowała chrapy w jego grzywie.
- Wiesz przecież, że tylko Tobie mi zależy. Będzie musiałsię z tym pogodzić. - przymruzyła oczy.

- wiem, wiem.Moja słodka-Mruknął i uniósł przednią nogę do góry, nadgarstkiem przejeżdżając przez jej pierś.

Zamruczała cicho do jego uszka, opierając pierś na jego nadgarsku ;3

Pociągnął ją za grzywkę i wyszedł.

Spojrzała za Lucyferem. Wzruszyła ramionami. Ruszyłą orzed siebie szybkim stepem, cała jej energia do życia powróciła.

Po chwili oddaliła się szybkim tepem. <3

Weszła powoli i stanęła. Spojrzała na niebo spokojnie. Machnęła ogonem ;3

Ruszyła wolnym stępem naprzód, chcąc dzisiaj się trochę poruszać. Wschłuje się w wiatr <3

Bym ocknęła się. Wstała i otrzepała się z liści :3

Hm olew to rutyna. Skuliła uszy i ruszyła szybkim galopem, mijając drzewa...

Wszedł, nogi miał zlepione zaschłym błotem. Prychając przeszedł kilka metrów i zatrzymał sie dumnie unosząc głowę. Po chwili opuścił ją i bryknął.

Wbiegłam ociężałym jeszcze kłusem .
*podaj hasło Val mam usera x3.*

Uśmiechnął się pod nosem i zarżał do Valeroy. Tupnął nogą i prychnął.

Podeszłam bliżej do niego , usmiechnełam się również , dziś miałbyć dzień em porodu oo' .